sobota, 22 marca 2014

#37.`Mój problem

1.09.2017, piątek
-Kochanie, zachowujesz się jak mała rozhisteryzowana dziewczynka.- mruknęłam po tym jak Harry stwierdził, że boi się spać w moim pokoju, przez liczną kolekcje plakatów na ścianie.
-Czyli jak mam na imię? Harolda?- zaśmiał się.
-Jeżeli tak to co robisz w moim łóżku?- spytałam.
-Za pewne mam zamiar spać.- odparł.
-Ale ty jesteś dziewczyną więc nie powinieneś.- zachichotałam.- Przepraszam powinnaś.
Chłopak wybuchnął śmiechem i wciągnął mnie na siebie.
-Kochanie jesteś bardzo zabawna.- ah... Harry i te jego głębokie przemyślenia.
-Sam powiedziałeś, że jesteś Harolda, a ja ci w spodnie nie patrzę.- oznajmiłam.
-Co do tego to nie jestem pewny...- zaśmiał się.
-Ten stojący pyton w twoich bokserkach mówi sam za siebie.
Zaczęliśmy się całować, znów mu uległam. Niestety nie trwało to długo, usłyszałam, że ktoś przekręca zamek w drzwiach.
-Wiedziałam, że tak będzie.- powiedziałam.
Harry został w pokoju twierdząc, że idzie spać, ja poszłam przywitać się z osobą, która przyszła.
-Cześć.- rzuciłam po wyjściu z pokoju.
-Co wy? Jeszcze nie śpicie?- zapytała moja mam. Jak dla mnie bardzo miłe przywitanie.
-Harry właśnie zasnął, a ja przyszłam do ciebie.
Usiadłyśmy sobie w kuchni jak kiedyś i sobie rozmawiałyśmy.
-Pusto tu, odkąd cię nie ma.- oznajmiła moja mama a ja nie wiedziałam co mam jej powiedzieć.
-Ale sobie radzicie.- powiedziałam.
-Tak, ale widać, że ty też sobie radzisz.- odparła.
-Mówiłam, że mi się uda.
-Jesteś szczęśliwa, a Harry jest idealny.- powiedziała.
-Mamo jestem spełniona.- mruknęłam.
-Cieszę się, że udało ci się coś osiągnąć.
-Gdyby nie wasza pomoc...
Można tak godzinami gadać, ale w końcu trzeba położyć się spać obok swojego chłopaka.
***
02.09.2017, Sobota
Gdzieś o godzinie dziewiątej obudził mnie Harry, który łaził po pokoju i się trzaskał.
-Czego szukasz?- zapytałam.
-Ładowarki.- odparł Harry.
-W walizce jej na pewno nie znajdziesz.- oznajmiłam.
Podniosłam się i poszłam podać Harry'emu ładowarkę, która była w mojej torebce.
-Zginął byś beze mnie.- zaśmiałam się.
-Być może. Odkąd cię poznałem jestem strasznie rozkojarzony.- oznajmił.
-Dlaczego? Co jest twoim problemem?- zapytałam.
-Ty nim jesteś.- bardzo chciałam się powstrzymać od komentarza, ale nie umiałam.
-Podobno z problemami najlepiej się przespać.
Chłopak pokiwał brwiami w górę i w dół.
-A tak serio, to do niczego nie dojdzie bo za ścianą jest para bardzo dorosłych ludzi.- powiedziałam.
-Aż takim napaleńcem nie jestem.- odparł.
-Tak, wiem dlatego cię kocham.- oznajmiłam wskakując na niego.
Zrobiło mi się nagle gorąco. Nie zwlekałam długo i wyszłam na balkon. Oparłam się o barierkę i podziwiałam swoje stare miasto. Po chwili poczułam, że Harry obejmuje mnie w tali i kładzie głowę na moim ramieniu. Pocałowałam go w policzek. Nagle chłopak mnie podniósł i odwrócił do siebie.
-Rozumiem, że masz zamiar mi coś powiedzieć.- stwierdziłam.
-Chcę powiedzieć coś co powtarzam od początku naszego związku.- powiedział.
-Czyli?- zapytałam.
-Jesteś piękna.- mruknął.
-Chyba nie chcesz się kłócić.- odparłam.
-Mówię prawdę.- oznajmił.
-Yhym...
-Jesteś najpiękniejszą, najlepszą dziewczyną jaką znam i mojego zdania nie zmienię.- mruknął.
Owinęłam szyję chłopaka i zaczęliśmy się całować. Staliśmy tak dłuższą chwilę.
-To jakie plany na dzisiaj?- zapytał Harry.
-Hm... Proponuje odwiedziny moich dziadków.- odparłam.
-Mam się bać?- zaśmiał się.
-Niby czego? No może są trochę straszni, ale nie ma tak źle.- mruknęłam.
-No okej.- westchnął.
-To najpierw małe śniadanie a potem pojedziemy.- oznajmiłam.
Na początek jak zaplanowałam zjedliśmy przygotowane przez moją mamę śniadanie.
-Wybieracie się gdzieś dzisiaj?- zapytała moja mam.
-Jedna babcia druga babcia...- oznajmiłam.
-A do ojca się nie wybierasz?- zmarszczyła brwi.
-Zadzwonię do babci i może tam przyjedzie tam.- oznajmiłam.
Po śniadaniu umyłam się i ubrałam w to <Klik>, potem razem z Harry'm byliśmy gotowi do wyjścia.
-Co powiesz na przejażdżkę autobusem?- zapytałam Harry'ego.
-Nie mam chyba wyjścia, nie?- odparł.
Wyszliśmy z domu i poszliśmy na przystanek.
-Mam nadzieję, że już rozumiesz dlaczego przeprowadziłam się do Londynu.- powiedziałam.
-Właśnie nie, to małe miasto, taki spokój.- odparłam.
-Spokój kochanie to ty miałeś w Holmes Chapel. Tutaj ja bym dalej nie pociągnęła, na pierwszy rzut oka wydaje się, że wszystko jest idealne, a tak na prawdę wszyscy by stąd uciekli. Ty nie widzisz tego menelstwa pod bramą, a ja bałam się wieczorami wychodzić z domu żeby ktoś mnie nie zgwałcił.- opowiedziałam.
Harry pocałował mnie a ja go mocno przytuliłam. Nagle poczułam mocny dyskomfort i miałam wrażenie, że ktoś się na nas gapi. Oderwałam się od Harry'ego i zaczęłam się rozglądać, zobaczyłam na przystanku grupkę ludzi w moim wieku i młodszych rozmawiających o nas i gapiących się. Już sobie wyobrażałam jak ten miły urlop w Polsce, zapomniałam, że tu było tyle directioners.
______________________
Czytasz = Komentarz x 

piątek, 7 marca 2014

#36.`Wohoo

01.09.2017, Piątek
Umówiłam się z dziewczynami o 17:00 pod Tesco. Wyszliśmy z mieszkania o w pół do, bo można powiedzieć, że jest kawałek. Podczas drogi opowiadałam Harry'emu o miejscach, które mijaliśmy.
-W takich momentach patrzysz ma życie innych ludzi, z innej perspektywy. Gdybym nadal tu mieszkała, gdybym nie wyjechała nadal byłabym nikim.- opowiedziałam.
-Co masz namyśli mówiąc nikim?- spytał Harry.
-Teraz czuję, że jestem spełniona i to tyle.- odparłam.
-Mówisz jakby to było coś złego.- stwierdził.
-A może to właśnie coś złego? Nie lubię o tym mówić.- oznajmiłam.
-Nerwus.- zaśmiał się szatyn. Weszłam mu "pod pachę" i się do niego w tuliłam a on pocałował mnie w czoło.
Chcąc szybko zmienić temat pokazałam chłopakowi gdzie chodziłam do szkoły podstawowej.
-U was jest tak dziwnie, inaczej niż u nas prawda?- spytał.
-Tak, sześć lat podstawówki, trzy lata gimnazjum i potem albo trzy lata Liceum albo cztery technikum.- odparłam.
To takie miłe uczucie spacerować z osobą, którą się kocha po twoim rodzinnym mieście. Uświadamiasz sobie ile musisz znaczyć dla tej osoby, że przyleciała z tobą tak daleko, a dla ciebie ona jest całym światem, a miłość do niej nie zna granic.
Gdy doszliśmy do głównej ulicy za szkołą usłyszałam, że mnie ktoś woła.
-Wiedziałam...- mruknęłam cicho.
Odwróciłam się i zobaczyłam swoje "true" przyjaciółki z pierwszej klasy gimnazjum. Pomachałam im i chciałam iść dalej, ale one musiały podejść. Od niechcenia się z nimi przywitałam, ale niestety musiałam z nimi jeszcze porozmawiać. 
-Nie przedstawisz nas?- spytała Justyna.
Spojrzałam na Harry'ego, czułam się dziwnie i coraz bardziej się zastanawiam czy na prawdę przyjazd do Polski, na to moje zadupie był dobry.
-Harry...- urwałam zdanie i wywróciłam oczyma.- To Justyna i Karolina. Wam nie muszę go przedstawiać.
Harry był tak samo zdezorientowany jak ja. Szczerze to nie miałam nic im do powiedzenia. Mogły sobie po podziwiać Harry'ego bo przecież to takie "true directioners", chociaż bardziej były zdziwione, że on ze mną w takim małym zadupiu jest.
-Czemu one się na mnie tak dziwnie patrzyły?- zapytał Harry kiedy odeszliśmy.
-Bo to takie "True Directioners".- wywróciłam oczami.- Harry... ludzie cię tu rozpoznają a są tacy złośliwi, że będziemy mieć prasę na głowie.
-Nie bój się biedzie dobrze.- uśmiecha się do mnie lekko.
-Tu jest dużo takich dziewczyn, chociaż z tego co widzę, niektóry nie dowierzają, że ty to ty.
Chłopak tego nie skomentował, ponieważ widział mój wyraz twarzy.
Powoli zaczęliśmy się zbliżać do miejsca gdzie miałam spotkać się z dziewczynami.
-Dziwnie się czuje.- oznajmił Harry.
-Dlaczego?- zmarszczyłam brwi.
-Po tych dwóch obawiam się twoich koleżanek.
-Marta i Roksana są normalne.- stwierdziłam.
-Mam nadzieję.
Przeszliśmy dużą łąkę i wyszliśmy obok Tesco. Dzieliło nas tylko kilka kroków żeby wyjść na spotkanie z dziewczynami. Gdy doszliśmy na wyznaczone miejsce dziewczyn jeszcze nie było. Stanęliśmy z Harry'm z boku  wejścia do sklepu.
-Długo będziemy czekać?- spytał mnie Harry.
-Nie, ale zauważ, że jesteśmy przed czasem.- odparłam.
Harry objął mnie w biodrach, pocałował mnie, oddałam pocałunek, pogłębiając go i tak się bawiliśmy naszymi językami.
-Dobra, dobra też cię kocham.- zaśmiałam się.
Zaczęłam się rozglądać za dziewczynami. Zauważyłam je kilka metrów od nas. Zastanawiam się dlaczego do nas nie podeszły.
Nie umiałam normalnie do nich podejść musiałam zacząć biec i rzucić się im na szyję.
-Laska straszysz.- oznajmiła Roksana.
-Też się cieszę, że cię widzę.- zaśmiałam się.- A tak w ogóle miałyście zamiar do nas podejść?
-Do was?- zmarszczyła brwi Marta. Nie umiałam się wysłowić. Po prostu popatrzyłam na Harry'ego na nie i znów na Harry'ego.
-No... Olivia się wsławia.- zaśmiał się cicho Harry.
-Cicho.- klepnęłam go w plecy.
-Czy to jest...- urwała w pół zdania Marta. Szeroko się uśmiechnęłam.
-Harry to jest Marta i Roksana, dziewczyny to jest Harry.
-Jak?-zapytała Roksana.
-Normalnie.- odpowiedziałam.
-Ale ty się z nim...całowałaś.- wow spostrzegawczość Marty.
-No tak, bo to w końcu mój chłopak.- pokazałam jej język.
Poszliśmy na ławkę żeby nie stać jak te ciule pod tesco - tam zaczęliśmy rozmawiać.
-Dlaczego nie napisałaś co u ciebie słychać?- spytała Marta.
-Właśnie, nawet nie dałaś znać, że wyjeżdżasz.- dodała Roksana.
Wypuściłam powietrze z ust.
-Przecież nie było z nami najlepiej ostatnimi czasy.- wzdycham.
-Było minęło, zapomnijmy.- powiedziała Roksana.
-Dokładnie, lepiej powiedz jak ty z nim... no...- zaśmiała się Marta.
-Jak się poznaliśmy?- nie mogłam pozwolić żeby mój chłopak siedział cały czas cicho, dziewczyny też umiały angielski trochę bo trochę, ale umiały.- Harry dziewczyny się pytają jak się poznaliśmy...
-Em... nie możesz ty powiedzieć?- spytał.
-Dobijasz.- zaśmiałam się.
-Dowiemy się czegoś czy nie?- zbulwersowała się Roksana.
-Poznaliśmy się już drugiego dnia kiedy tam byłam. To czysty przypadek, fanki go dopadły, a że wtedy padało przygarnęłam go.
Czułam, że ktoś się cięgle na nas patrzy i miałam wrażenie, że nas znaleźli, że to już koniec będzie spokojnego pobytu w Polsce.
Nie umiałam się z nimi nagadać, ale przychodzi czas kiedy trzeba się po prostu pożegnać, wrócić do domu i odpocząć po podróży.
*W domu*
-Mamy spać w tym pokoju?- spytał Harry.
-No nigdzie indziej nie mam miejsca.- powiedziałam.
-Schizy w nim dostanę.- odparł.
Zaczęłam się z niego śmiać.
-Zapewniam cię, że nie jesteś pierwszą osobą, która to mówi przed tobą było dużo innych.
Nie, to nie możliwe, że Harry Styles jest ze mną w Polsce, nie umiem w to uwierzyć, to jest zbyt piękne żeby było prawdziwe, ale na prawdę to się dzieje. Harry Styles jest ze mną w mieszkaniu w którym się wychowałam, w moim rodzinnym mieście...
______________________
Czytasz = Komentarz x