czwartek, 23 stycznia 2014

#35.`Niesamowite

31.08.2017, czwartek
Dzisiaj wreszcie od ponad miesiąca zobaczę się z rodziną. To niesamowite, nie umiem opisać co czuję. Wstaliśmy z Harry'm o dziesiątej czyli dwie godziny przed samolotem. Zjedliśmy razem śniadanie, a potem się umyliśmy. Potem jak najszybciej poszłam do garderoby żeby ubrać na siebie wybrane przeze wczoraj mnie ciuchy <Klik>.
-Widzę, że jesteś gotowa.- powiedział Harry.
-No można tak powiedzieć.- odparłam.
-Musimy za co najmniej pięć minut wyjechać, kierowca na nas czeka. - oznajmiłam.
Chłopak tak mnie poganiał, że zapomniałam o dokumentach i w ostatnim momencie się musiałam wracać.
-Zabiję cię kiedyś.- rzuciłam do Harry'ego.
-Też cię kocham.- i jak mam się na niego złościć? Zostało mi tylko go pocałować.
Oczywiście Harry i Olivia mieli wielkie wejście do samolotu  gdyż w Londynie są ogromne korki i na lotnisku przyjechaliśmy dwadzieścia minut przed wylotem.
-My i to nasze szczęście.- powiedziałam zdyszana.
-Mieć pecha to mieć pecha.- zaśmiał się szatyn.
Usiadłam wygodnie w fotelu i czekałam aż wylecimy.
-Olivia...
-Tak?- powiedziałam.
-Kocham Cię.- oznajmił i pocałował moje ramię a ja mu odparłam.
- Ja ciebie też.
***
Podróż minęła stanowczo za szybko. Za nim się obejrzałam byliśmy już w Polsce na lotnisku. Olivia, bardzo inteligentnie od razu przestawiła się na Polski i do Harry'ego mówiła po Polsku.
-Olivia no weź, ja wiem, że to powietrze tak na ciebie działa, ale weź mów do mnie po angielsku.- on powinien melisę na uspokojenie pić.
-Przepraszam no.- powiedziałam.
Wpakowaliśmy się do taksówki, wtedy też postanowiłam poinformować moją mamę, że jestem w Polsce i za pond pół godziny powinnam być u nich w domu - nie wspominałam jej nadal nic o Harry'm, nadal nie jest świadoma, że "układam" sobie z kimś życie.
-Harry jak będziesz chciał to nie będziemy spać u mnie tylko pójdziemy do hotelu.
-Olivia!!!- wydarł się na mnie Harry, a ja uświadomiłam sobie, że znów nawijam do niego po Polsku.
-Kochanie, nie złość się. Przepraszam.- tak mi było głupio, a w lusterku widziałam jak kierowca się z nas śmiał.
-Oj kochanie kochanie. Powiedz mi co do mnie mówiłaś?
-Jak będziesz chciał to przeniesiemy się do hotelu.- powtórzyłam, tym razem zrozumiale dla niego.
-Ej, nie bierz mnie za nie wiadomo kogo, wystarczy mi, że będziesz ty.- mówiłam już, że on jest cudowny?
Gdy dojechaliśmy na miejsce moje serce zaczęło walić jak oszalałe, a Harry musiał sobie zrobić zdjęcie z kierowcą, który go rozpoznał - zapowiada się ciekawy urlop wspominając ile directioners tu mieszka, chociaż przecież to niemożliwe żeby pan Styles przyjechał na takie zadupie.
Stojąc i czekając na Harry'ego przypomniały mi się wszystkie lata spędzone na tym osiedlu.
-Za nim wejdziemy...- zaczęłam.
-Musisz?!- zaśmiał się Harry.
-Tak, a wiec słuchaj.- odparłam.
-Dobrze kochanie.- powiedział.
-A więc po pierwsze to jest dwupokojowe mieszkanie, mała łazienka i kuchnia, po drugie w moim pokoju można dostać schizy.- chłopak zaczął przewracać oczami na moje zrzędzenie.- I po trzecie jak się zgodziłeś tam spać to mam małe łóżko.
Nic innego go nie zdziwiło jak mój schizowy pokój.
-A czemu taki schizowy?-poraz 689526351562 się pyta.
-Jak wejdziesz na górę to się dowiesz.- zaśmiałam się.
Stanęliśmy przed drzwiami mojego starego mieszkania. Harry'ego czekały chyba ciężkie dni - będzie rozmawiał tylko ze mną, ewentualnie z moją ciocią jak do niej pojedziemy. Tak odbiegając od tematu to czekaliśmy pięć minut za nim ktoś łaskawie nam otworzy.
-Olivia?- to było dziwne, dzwoniłam do mojej mamy.
-Dzwoniłam przecież mamo.- powiedziałam.
-Myślałam, że sobie żartujesz.
-Nie cieszysz się, że mnie widzisz?- spytałam. Nie oczekiwałam na odpowiedź moja mama się na mnie wręcz rzuciła.
-Mamo, to jest Harry, mój chłopak.- oznajmiłam pokazując na Harry'ego stojącego za mną. oja mama za nie mówiła, bo jeżeli wchodzi choć raz w tygodniu do mojego pokoju to patrzy na Harry'ego.-Harry moja mama.
-Miło mi.- powiedział jednak moja mama nie błyszczy Angielskim.
-Miło mu.- przetłumaczyłam.
-Mi również.- co ja tłumacz?
-Jej też.
Weszliśmy do środka i po tym jak rozebraliśmy się z odzieży wierzchniej przeszyliśmy do pokoju dziennego gdzie był partner mojej mamy.
Nie wiedziałam jak się zachować, to niby moja rodzina, ale pierwszy raz byłam w domu z Harry'm, z chłopakiem, który w ogóle nie wie co się do niego mówi. Jednak miałam z tego wielką satysfakcję, bo moja mama patrzyła się na mnie i na tulącego się do mnie Harry'ego z dumą.
***
Niestety jak bardzo moja mama chciała poświęcić nam czas to musiała iść do pracy na szczęście tak jak Andrzej - tak wiem uwielbiam tego człowieka. Harry pierwszy raz ma okazję wejść do mojego pokoju.
-Harry tylko się nie przestrasz.- powiedziałam.
-Nie może być tragicznie.
Otwarłam drzwi i wpuściłam tam Harry'ego. Rozejrzał się do o koła po czym stwierdził.
-Nie spodziewałem się tylu moich twarzy, te plakaty tyle widziały.- zaśmiał się.
-Bardzo śmieszne.
-Pociesze cię, gorzej być nie mogło.- powiedział.
-Dziękuję bardzo.- pokazałam mu złośliwie język.
-A co masz zamiar robić?- spytał.
-Rozpakować się i może oblecieć swoje koleżanki.- odparłam.
- I ja mam iść z tobą?
-Nie, za mną.
Wzięłam szybki "prysznic", potem lekko się pomalowałam, a następnie ubrałam w to <Klik>. Gdy już byłam w pełni gotowa zadzwoniłam do Patrycji żeby się z nią spotkać, w końcu nie widziałam się z nimi dwa miesiące - tęskniłam za tą wariatką.
__________________
Czytasz = Komentarz xx

sobota, 18 stycznia 2014

#34.` Lepiej grzeszyć i żałować, niż żałować, że się nie zgrzeszyło.

30.08.2017, Środa
Obudziło mnie trzaskanie mojego telefonu pod poduszką. Spojrzałam na niego i okazało się, że dzwoni David. Rzecz jasna ja jak to ja nie odebrałam. Pośpiesznie spojrzałam na zegarek sprawdzić ile snu mi zostało. Niestety nic nam nie zostało a wręcz przeciwnie pół godziny temu powinniśmy wstać. Jak poparzona zebrała się z łóżka, obudziłam Harry'ego i poleciałam na dół zobaczyć czy Marika wstała, jednak moja przyjaciółka również nie wstała na czas. Z tego powodu musiałam zrobić jej wjazd na pokój.
-Ej wstawaj za pół godziny masz być na lotnisku!- wydarłam się, a po chwili za kołdry wyszła Marika i...i... no właśnie i Anton. Zatkało mnie momentalnie.
-Ja przepraszam bardzo, ale za pół godziny musicie być co najmniej na odprawie a z tego co wiem są korki w mieście.- oznajmiłam.
Jak ich widziałam w łóżku tak nagle zaczęli biegać po pokoju z kąta w kąt. Postanowiłam, że nie będę im przeszkadzać tylko sama się przebiorę. Na szybko się umyłam i pomalowałam, następnie ubrałam na siebie to <Klik>, a potem wszyscy w czwórkę zeszliśmy na dół do samochodu.
Moja przyjaciółka była w niebo wzięta tym wszystkim, a ja nie umiałam uwierzyć, że nie będzie jej przy mnie. Przyjaźnimy się trzynaście lat, nie jedno razem przeżyłyśmy, jesteśmy bliżej niż nie jedne siostry i w dodatku znamy się bardziej niż łyse konie.
Gdy dojechaliśmy na miejsce trzeba było się pożegnać, a jak już wiadomo żegnanie nie jest moją mocną stroną.
-Tylko wiesz tam grzecznie...- zaśmiałam się.- Kocham Cię wariatko moja.
-Ja ciebie też. Chyba jeszcze kiedyś się spotkamy?- powiedziała.
-Mam nadzieję, chyba trzeba będzie odwiedzić Szwecję.- odparłam.
Przytuliłyśmy się i powiedziałam kilka słów na pożegnanie i każdy musiał iść w swoją stronę. Nie umiałam ukrywać swoich emocji i na samym wyjściu się popłakałam.
-Ej, kochanie to nie koniec świata, jeszcze nie raz się zobaczycie.- pocieszył mnie Harry.
-Wiem, ale to trudne.- oznajmiłam.
-Będzie dobrze.- odparł szatyn.
Cieszyłam się, że Harry był ze mną w takich chwilach.
-Kocham Cię.- powiedziałam.
-Hm... Ja ciebie bardziej.
Czy mam się  na niego obrazić? Bo chyba tak.
-Harry? Harry? Chyba chcesz sobie nagrabić.- zaśmiałam się.
-Miałaś mnie pocałować.- cóż za skromność.
Pojechaliśmy do domu Harry'ego żeby mógł się spakować na jutro. Chłopak wiedział co ma zabrać więc nawet nie minęła godzina kiedy byliśmy z powrotem u mnie w mieszkaniu - praktycznie, bo nie praktycznie staliśmy w holu, ponieważ zatrzymał nas David.
-Czemu nie odbierasz ode mnie telefonu?- spytał.
-Bo mam taki kaprys.- odparłam miałam zamiar iść, ale nie umiałam powstrzymać się od dopowiedzenia kilku słów.- A ty jak i twoja przyjaciółeczka nie doprowadzicie do rozpadu naszego związku, nie weźmiecie nas na litość.
-Żeby nie było, że nie próbowałem Cię ostrzec.- on jest głupi czy głupi?
-Lecz się!- tylko tyle miałam do powiedzenia.
Boże dlaczego muszę to znosić? On jest głupi, chory umysłowo, nie zrównoważony psychicznie, idiota i chyba nie pocieszony tym, że nie wybrałam jego a Harry'ego.
-Może dokończymy to co przerwała nam Marika wczoraj?- zaproponował mój chłopak.
-Mówiłam Ci kiedyś, że jesteś straszny napaleniec?- zapytałam.
-Nie, ale na wszystko jest czas.- zaśmiał się.- To co przyjmiesz moją propozycje?
-Hm... tobie się nie odmawia.- odparłam.
Zaczęliśmy się całować. Po chwili Harry położył mnie na kanapie i zaczął rozbierać. To był jeden z tych delikatniejszych stosunków. Chłopak delikatnie pozbył się moich ubrań , całował mnie i dotykał. Nie robił nic na odwal, wchodził we mnie równie delikatnie jak pozostałe czynności. Po jakimś czasie zatrzymał się a ja mu kazałam położyć się po to żebym mogła mu "zrobić dobrze".
-Jesteś cudowna.- oznajmił chłopak.
-Ma się tą wprawę.- zaśmiałam się.- Tylko dzięki tobie.
Usiadłam na nim rozkroczem i zaczęłam się z nim całować. Nie wiem jak on to robi, ale jest coraz lepszy.
Niestety to co dobre szybko się kończy. Nasz cudowny stosunek przerwał dzwonek do drzwi.
-Kto znów?!- wydarłam się.
Wciągnęłam na siebie majtki i t-shirt Harry'ego. Poszłam otworzyć. Przed drzwiami stała Cornelia.
-Co się stało?- spytałam.
-Wiedzę, że nie w porę.- odparła zmierzając mnie wzrokiem.
-Jak już przerwałaś to mów co chcesz?- powiedziałam.
-Bo ty masz te takie kremowe szpilki? Chciałam zapytać czy najwyżej mogłabym je pożyczyć?
-Jasne, że możesz czekaj przyniosę ci je.- odparłam.
Weszłam do mieszkania po buty.
-Kto to ?- zapytał Harry.
-Cornelia, buty chce pożyczyć.- oznajmiłam.
Poleciałam na górę po buty a potem przekazałam je dziewczynie.
-Dzięki, jutro ci je oddam.
-Yh... jutro wyjeżdżam do Polski na jakiś czas.
-No spoko to jak wrócisz to będziesz je miała z powrotem.
Porozmawiałam z nią jeszcze chwilę i potem wróciłam do Harry'ego.
-To co wracamy do...?
-Nie, obiad trzeba zrobić.- pokazałam mu język.
Jak powiedziałam tak zrobiłam. Harry tylko zaczepiał mnie i całował w wolnej chwili. Nie rozgotowywałam się zbytnio. Wrzuciłam tylko kotleta na patelnie, do tego Harry upiekł ziemniaki - czyli szybki obiad.
Gdy zjedliśmy Harry zaproponował obejrzenie jakiegoś filmu a ja jak to ja nie umiem mu odmówić zgodziłam się.
Na sam koniec dnia wykąpałam się i dopakowałam jeszcze kilka potrzebnych rzeczy.
_____________________
Czytasz = Komentarz xx

piątek, 10 stycznia 2014

#33.` Żeby coś osiągnąć musisz walczyć, a nie od razu się poddać.

29.08.2017,wtorek
Przewróciłam się na drugi bok żeby móc przytulić Harry'ego, ale czekała na mnie niespodzianka w postaci braku Harry'ego. Wstałam i weszłam do łazienki myśląc, że może go tam znajdę jednak się pomyliłam. Postanowiłam, że zobaczę na dole. Zajrzałam do wszystkich pomieszczeń w tym pokoju Marki, której  również nie było. Zostało mi tylko zadzwonić do mojego chłopaka. Poszłam do siebie do góry po telefon i wybrałam numer Harry'ego. Po chwili usłyszałam wibracje dochodzące ze stolika nocnego. Spojrzałam na niego a tam telefon Harry'ego i moje zdjęcie wyświetlające się.
-Boże co się dzieję z tymi ludźmi?- wymamrotałam pod nosem.
Martwiłam się trochę, ale pomyślałam, że jeżeli zostawił telefon to może by za niedługo.
Weszłam do łazienki, umyłam się i przebrałam się w to <Klik>. Następnie zeszłam na dół zrobić śniadanie, które potem zresztą zjadłam.
Minęła godzina a Harry'ego dalej nie było, już nie wiedziałam co mam robić. Londyn jest taki wielki żeby go poszukać. Nagle usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. Poleciałam jak poparzona myśląc, że to Harry i tym razem się nie pomyliłam .
-Gdzieś ty był?- wiem, bardzo miłe przywitanie.
-A budzi?- mówiłam.
-Odpowiedz a może ci dam.- zaśmiałam się.
-Musiałem coś załatwić.- oznajmił.
Podeszłam do niego i go pocałowałam.
-Następnym razem zabierz ze sobą telefon.- powiedziałam.
-Okej, po prostu zapomniałem.- odparł.
-No już okej.
Chłopak usiadł sobie w salonie, a ja mu podałam wcześniej zrobione przeze mnie śniadanie.
-Co byłeś załatwić jeżeli można wiedzieć?- zapytałam.
-Właśnie. Byłem pewien, że jak wrócę to będziesz spała i chciałem ci zrobić niespodziankę.
Chłopak wstał i poszedł do przedpokoju. Po chwili wrócił z kopertą.
-Wiem, wiem mówiłaś mi wczoraj, ale nie umiałem się powstrzymać.- już wiem wszystko.
-Harry zabić?- zapytałam.
-Wiem jak chciałaś się zobaczyć z mamą. Nie umiem patrzeć jak jesteś smutna.- jaki on słodki, ale to nie zmienia faktu, że bym go najchętniej udusiła.
-Facet, co ja z tobą mam?- zaśmiałam się.- Ale jeżeli jesteś już taki mądry to jedziesz ze mną.
Chłopak sięga do tylnej kieszeni i wciąga drugi bilet. Z radości się rzuciłam mu na szyję całując go namiętnie w usta.
-Kocham Cię i zrobię wszystko żeby było nam dobrze.- oznajmił chłopak. Znów się całowaliśmy tylko tym razem Harry się rozpędził i położył się ze mną na kanapie. W tym samym czasie do domu wróciła Marika.
-Oj przepraszam.- powiedziała dziewczyna. Harry szybko się ze mnie podniósł i stanął na sztywne nogi.
-Kobieto co się z tobą działo?- spytałam.
-eee...
-To ja pójdę na górę.- Harry, ten już wiedział co jest grane.
Zaczęłyśmy się śmiać z Mariką.
-To jak tam randka z Antonem?- spytałam kiwając brwiami w górę i w dół.
-Przyśpieszyliśmy trochę i poszliśmy o duży krok do przodu.- chyba dobrze zrozumiałam.
 -Jesteście razem?
-Nie wiem nie pytał o to, ale hmm... spałam z nim?- co? o.O
-Jasne? Jaja se robisz?- powiedziałam.
-No nie, serio gadam.
-No to na co czekasz? Opowiadaj co i jak.
-No okej... A więc zjedliśmy kolację a potem wybraliśmy się na spacer. W połowie drogi drogi złapała nas okropna ulewa, przemokłam do suchej nitki. Anton zaproponował, że pójdziemy do jego apartamentu gdzie miałam się wysuszyć.- zapowiadało się nieźle.- Na miejscu Anton rzucił mi szlafrokiem, ręcznikiem i kazał wziąć mi prysznic.
-Marika to ty?- to było do niej nie podobne.- Szalejesz. Opowiadaj dalej!
-Posłuchałam go i poszłam. Gdy wyszłam rozmowa zaczęła nam się kleić a ja byłam coraz bliżej niego. Koniec końcem doszło do takiego etapu rozmowy,że zeszło na związki i jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy się całować, potem rozbierać aż doszło do zbliżenia.- moja przyjaciółka i takie szaleństwo? To aż nie możliwe.
-To co z wami teraz?- zapytałam.
-No jutro wyjeżdżamy do Szwecji, nie wiem co tam będzie. To wszystko dzieje się tak szybko, ale ja go na prawdę kocham.- oznajmiła.
-Oj... Marika, Marika.
-A z wami co?- spytała.
-Po jutrze lecimy do Polski.- odparłam.
-Serio?
-Harry się uparł.
-To ja już widzę minę tych wszystkich dziewczyn z miasta.- zaśmiała się.- A zwłaszcza Klaudii, przecież Larry nadal jest prawdziwy, po mimo, że Lou planuje ślub.
-Tak a ja zapewne wpakowałam się w ustawkę. To będzie dobre, a Harry zobaczy jak żyłam.- powiedziałam.- Z jednej strony boję się trochę, przecież mam mu całą rodzinę przedstawić.
-Oj nie martw się, będzie dobrze. Przecież zawsze jest dobrze, bo to my te, które nigdy się nie poddają.
-Tyle lat, tyle łez, tyle nie przespanych nocy...- nie dokończyłam.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Marika poszła otworzyć - usłyszałam męski głos więc poszłam na górę do Harry'ego.
-Chyba trzeba się spakować.- powiedział szatyn.
-To chodź, tylko zauważ, że moje niektóre rzeczy są popakowane w kartony.- odparłam.
-Cii.- zaśmiał się.
Resztę dnia spędziliśmy w garderobie na śmianiu się, pływaniu w moich ciuchach i rozpakowywaniu ich, wydurnianiu się i pakowaniu. Jutro powtórka tylko u Hazzy w domu.

_______________________
Czytasz = Komentarz xx

czwartek, 2 stycznia 2014

#32.(...)Następnego dnia będziesz ze mną, będzie się obok mnie budziła...

28.08.2017, Poniedziałek
Marika zaczyna się pakować, a ja nie wiem gdzie mam się podziać. Z Harry'm plątamy się po domu, z kąta w kąt bo nie wiem co mam robić. Za oknem ulewa. Może jak przestanie padać pójdziemy się gdzieś przejść.
-Olivia!- wydarła się za mną Marika.
-Ile ona będzie się jeszcze tak darła?- spytał Harry.
-Nie wiem.- odparłam.
Weszłam do jej pokoju chaos coś co podchodzi pod armagedon.
-Co znów?- zapytałam od nie chcenia.
-Anton do mnie zadzwonił.- oznajmiła.
-I co?
-Umówił się ze mną?
-A co z Niall'em?
-To nie ma sensu. Nie byliśmy nawet razem.- nie będę tego komentować.
-Kiedy idziesz na tą randkę?
-O dwudziestej umówiliśmy się w parku.- powiedziała.
-To powodzenia. Dobra pakuj się, ja wracam do Hazzy.- odparłam.
Wróciłam do siebie, do Harry'ego.
-Co chciała?- spytał.
-Ma swoje problemy.- zaśmiałam się.
-Cała Marika. Kochanie skoro już tak pada to może się wykąpiemy razem?- zaproponował.
-Ty i te twoje fantazje.
-Idziemy czy nie?- ah... on se taki niecierpliwy.
-No idziemy, idziemy.
-I takiej odpowiedzi oczekiwałem.
Zamknęliśmy się w łazience na trzy spusty. Harry zabrał się za przygotowywanie wody, a ja w tym czasie się rozbierałam.
-Może Ci pomogę?- zaproponował.
-Kochanie, poradzę sobie mam swoje rączki.- zaśmiałam się i weszłam do wanny bo byłam już naga.
-Ja bym nie pogardził taką pomocą.- powiedział śmiejąc się. Chłopak podszedł do wanny a ja namiętnie się z nim całując pozbyłam się jego ubrań.
-Każda kąpiel powinna tak wyglądać.- oznajmił wchodząc do wanny.
Siedzieliśmy na przeciwko siebie, nasze nogi były splecione a w ręku mieliśmy kieliszki z czerwonym winem.
-Chcesz tutaj sama mieszkać?- a ten znów swoje.
-Tak, czemu nie?- zapytałam.
-Nie ma nikogo, masz tu pusto, byłabyś bez nikogo.- odparł.
-No trudno, zdarza się.- powiedział.- Będziesz do mnie przyjeżdżał.
-Olivia, nie daj się dużej na mawiać.- uwielbiam ten jego proszący ton.
-Ulży ci jak się zgodzę?-  zapytałam całkiem poważnie.
-Tak, będę pewniejszy.- o co mu chodzi?
-Czego?
-Że następnego dnia będziesz ze mną, będzie się obok mnie budziła, że nic nie stanie między nami.- to było takie słodkie.- Chcę żebyś była bezpieczna.
Nie umiałam mu odmówić, już za bardzo nalegał.
-Harry, no dobrze zamieszkamy razem.
Chłopak mnie przytulił i zaczęliśmy się całować.
Po godzinnej kąpieli, otuliliśmy się ręcznikami i poszliśmy się położyć. Oglądaliśmy jakiś daremny film, chyba był taki nudny, że u spał mi chłopaka.  Z tego powodu, że on spał poszłam pomóc Marice w przygotowaniach do randki. Coś mi się wydaje, że zapowiada się powtórka z rozrywki (czt. Ja i Harry).
***
Harry się obudził po kilku godzinach. Marika się szykuje do randki z Antonem, a ja z moim chłopakiem co? Grzejemy dupę w salonie przed telewizorem.
-Tak dla odmiany może gdzieś byśmy wyszli?- spytałam.
-W taką pogodę? Jakoś mi się nie widzi.- powiedział
-Przestało padać, a choćby nawet to z cukru nie jesteśmy.- odparłam.
-Wolałbym coś innego.- zaśmiał się.
- O nie, nie, nie!! Była kąpiel, a co za dużo to niezdrowo.- oznajmiłam, pokazując mu język.
-No ej...
-Nie ej tylko idziemy.  Zresztą jak nie chcesz to idę sama.
-No niech ci będzie.- uwielbiam takie rozmowy.
Poszliśmy na górę się ubrać. Olivia oczywiście dylemat ten co zawsze nie wiedziałam co mam wybrać, ale ma wspaniałego chłopaka, który jej pomógł. Harry wybrał mi to <Klik>.
Gdy byłam już gotowa wyszliśmy z domu i zaczęliśmy kierować się w stronę parku - tam gdzie się poznaliśmy.
-Kiedy się do mnie wprowadzisz?- zapytał.
-Marika wyjeżdża po jutrze, wtedy będę o tym myśleć.- oznajmiłam.
-Ale chyba nie chcesz się wycofać?
-Obiecałam? Obiecałam, słowa dotrzymam. Chyba, że ty...- nie dokończyłam.
-Nawet nie zaczynaj.- zatrzymaliśmy się.- Kocham Cię no.
-Ja ciebie też kocham, ale wiesz.- powiedziałam.
Tę o to cudowną chwilę przerwał mój telefon - dokładnie dzwoniła do mnie moja mama.
-Przepraszam, Harry.- niestety musiałam odebrać.- Słucham?
-Cześć, córuś.- wow nie ma to jak słyszeć głos matki po kilku tygodniach.- Co tam u ciebie?
-A jakoś leci, rozwijam się.- zachichotałam.- A u was?
-Pracujemy, więcej nas nie ma w domu niż jesteśmy.- powiedziała.- Pusto bez ciebie.
-Oj, mamo musicie się przyzwyczaić.- odparłam.
-Ciężko nam to przychodzi. Wszyscy o ciebie pytają. - boże mało brakowało i bym się popłakała.- Nie wybierasz się do Polski?
-Mamuś, jak bardzo bym chciała to nie wiem czy się uda, na razie nie mam nic zaplanowanego, ale chodzi o ten nieszczęsny bilet.- oznajmiłam.
-Wiem, wiem.
Bardzo bym chciała lecieć choć na kilka dni do Polski, ale najpierw muszę zacząć zarabiać - na razie nie mogę na coś takiego liczyć.
Nie rozmawiałam z moją mamą za długo gdyż nie chciałam jej naciągać na rachunek, minuta rozmowy kosztuje około czterech złotych.
-Stało się coś?- spytał Harry.
-Nic się nie stało. To moja mama po prostu za mną tęskni i chciałaby żeby przyjechała do Polski.- oznajmiłam.
-Co jej powiedziałaś?
-Na razie nie mogę, mam ograniczone środki na kącie.- powiedziałam.
-A jakbym...- ja już wiem co mu po głowie chodzi.
-Nie, Harry nie zgadzam się.
-Dlaczego?- zapytał.
-Zapomnij o tym.- odparłam.
-Najpierw powiedz mi dlaczego.- jak on nalega.
-Eh... bo za dużo tego. Mam z tobą zamieszkać, to wszystko co dla mnie zrobiłeś przez ten okres, nie mogę wiecznie na tobie polegać.
-Olivia no!- normalnie jak do osła.
-Nie i to jest moje ostatnie słowo w tej sprawie.
Chłopak już potem nie odzywał się w tej sprawie. Pospacerowaliśmy trochę po parku, a potem wróciliśmy do domu.
-Dalej będziesz się na mnie złościła?- zapytał.
-Nie umiem być na ciebie zła, ale nie zaczynaj więcej ze mną.- powiedziałam.
-Ale kochanie no!- cóż za upierdliwy człowiek.
-Harry!- wydarłam się.
-Oj nie złość się.- odparł i wciągnął mnie na siebie. Zaczęliśmy się całować. Chłopak trochę się rozpędził i chciał mnie rozebrać.
-Stop, stop, stop.
-Olivia proszę.
-Nie tym razem.- powiedziałam.
Ciężko było mi odmówić, ale niestety są pewne sprawy u kobiet, które mnie ograniczają.
Nie wiedzieliśmy co mamy robić więc po dłuższej namowie chłopaka zgodziłam  się na spakowanie części moich rzeczy.
__________________
Czytasz = Komentarz xx