niedziela, 28 września 2014

#38. Rodzinna sielanka

Dojechaliśmy do dzielnicy gdzie mieszka moja babcia. Mieliśmy jeszcze trochę do przejścia. Ludzie a raczej nastolatki nigdy nie spodziewały się takiej osobowości w takim miejscu więc mogę nawet powiedzieć, było tylko czasem słychać "Patrz on jest podobny do Harry'ego z One Direction".Harry też starał się zachowywać się jak normalna osoba...
-Harry wywołujemy sensacje.-zaśmiałam się.
-Dlaczego?- spytał mnie marszcząc brwi.
-Mam wrażenie, że ludzie się na nas patrzą.- westchnęłam.
-Ale nikt nie podchodzi, to znaczy, że ludzie nie za bardzo wierzą, że ja to ja.- wzruszył niewinnie ramionami.- Mam nadzieję jednak, że prasa nie dowie się od kogoś z ekipy gdzie jestem.
-Ja też mam taką nadzieję skarbie.
Gdy doszliśmy do domu mojej babci ona już na nas czekała, a właściwie na mnie bo Harry'ego się nikt nie spodziewał.
-A może kochanie ja potem wpadnę po ciebie...-spojrzał na mnie z błagającym uśmiechem.
-Harry dawno nie dostałeś ode mnie.- zachichotałam.- Tak nie musisz się odzywać więc nie wiem o co ci chodzi.
Pociągnęłam go za rękę w stronę drzwi wejściowych, z mojej twarzy nie schodził szeroki uśmiech. Zadzwoniłam dzwonkiem i nie minęła chwila kiedy otwarła mi moja babcia.
-Czeeeeść.- powiedziałam na przywitanie swoim piskliwym głosem. Podeszłam do niej i ją przytuliłam mocno.
-Dzień dobry.- mruknęła. Zamurowało ją chyba trochę gdy zobaczyła Harry'ego.
-em... Babciu to jest Harry.- przegryzłam nerwowo wargę.
Moja babcia nie odezwała się słowem tylko zaprosiła nas do środka. Miałam złe przeczucia.
Weszliśmy do salonu gdzie był wystrojony stół tak jakby babcia się spodziewała gości, normalnie siedziało się w kuchni. Przywitałam się z siedzącym tam moim dziadkiem i przedstawiłam mu Harry'emu, jemu bardzo się nie spodobało, że mam chłopaka, jego mina mówiła wszystko.
-Dlaczego tak szybko uciekłaś z Anglii?- zapytała babcia.
-Nie uciekłam.- mruknęłam trochę zbulwersowana.-Po prostu chciałam Harry'emu przedstawić rodzinę i pokazać trochę Polski.
-To może mi coś o was powiesz? Ile się znacie? Ile jesteście razem...-wywróciłam oczyma delikatnie. Nie  mogę im powiedzieć prawdy, ale w sumie nie mam jak kłamać.
-Znamy się prawie dwa miesiące, a tak oficjalnie jesteśmy razem od niedawna.- wzruszyłam ramionami i wtuliłam się w bok Harry'ego.
Przerażało mnie jak długo jestem z Harry'm to były tylko jakieś 3 tygodnie może więcej, ale ja myślałam, że trochę dłużej.
-A gdzie się poznaliście?- zapytał mój dziadek. Stan majątkowy też chcecie znać? Boże nienawidzę takich ludzi co mi się wpieprzają w życie, ale u mnie to normalne w rodzinie.
-Harry potrzebował pomocy a ja byłam taka dobra więc mu pomogłam...- nie powiem przecież, że "obcego" chłopaka wzięłam do domu.
W oczekiwaniu na przyjazd mojego taty spokojnie rozmawialiśmy. Oczywiście Harry siedział i ani słowem nie odezwał się, nie umiał nic po polsku a moja babcia ani słowem po Angielsku.
-Babciu może póki ich nie ma, to wezmę Harry'ego i Vanessę na spacer.-uśmiechnęłam się słodko. Harry, gdy usłyszał imię mojej kuzynki aż zadrżał.
-Ej misiek, to tylko moja kuzynka... na świecie nie żyje tylko jedna dziewczyna o tym imieniu.- szepnęłam mu na ucho.
-Wiem, wiem kochanie, ale to imię tak na mnie działa.- odparł i obioł mnie ramieniem.
Wzięłam Harry'ego za rękę i podreptaliśmy razem na górę. Zapukałam do drzwi i weszliśmy do środka, przywitałam się ze wszystkimi po czym poszłam do pokoju Vanessy. Dziewczyna momentalnie zamarła kiedy zobaczyła chłopaka. Faktycznie ona była fanką One Direction więc dziwne, żeby nie znała Harry'ego, a jej szok wynikał z tego, że nigdy się go nie spodziewała w jej domu.
-Ale...- nie umiała wydusić słowa z siebie.
-Przyjechałam przedstawić mojego chłopaka mojej ukochanej kuzynce.-To jest Ha...
-Harry!- krzyknęłam i rzuciła się na Harry'ego. Cicho zachichotałam.
-Mówiłam ci, że mi się uda.- wtuliłam się w bok Harry'ego, kiedy dziewczyna się od niego dosunęła.
-Ale jak? Ostatnio płakałaś, że on ma dziewczynę...- uniosła brew.
-Ale moja kochana to było ostatnio. Każdy wagon da się odczepić, zwłaszcza kiedy dwie osoby się kochają.
Czasem się cieszę, że Harry nie rozumie co ja mówię po Polsku. Przyjazd do Polski to dla Harry'ego ciche dni póki nie pozna tej części rodziny która zna Angielski, a podobno mój kuzyn tu jest, który zna lepiej angielski niż polski - już sobie to wyobrażam.
Namówiliśmy Vanessę na spacer, niestety jej dziesięcioletnia siostra się musiała do nas przyłączyć. Dużo nie rozumiała za bardzo bo staraliśmy się rozmawiać trochę po angielsku, aby Harry nie siedział cicho ciągle.
Koło 15 wróciliśmy do domu, ponieważ przyjechał mój tata. Mój tata nawet nie spodziewał się mnie, nikt go nie uprzedził.
-Dzień dobry.- mruknęłam od drzwi.
Wszyscy się ze mną przywitali, razem z moją młodszą siostrą. Przedstawiłam wszystkim Harry'ego. Ogólnie Harry był pierwszym chłopakiem jakiego przedstawiałam rodzinie, po prostu wcześniejszego nie zdążyli poznać.
Mój kochany tatuś dołączyć do klubu "trudnych pytań" - irytuje mnie to jak ktoś zadaje 516319275 nie potrzebnych pytań. Jednak wszyscy zapomnieli o One Direction i nie spodziewali się tego, że chłopak, który siedzi obok mnie jest wielką gwiazdą.
-Harry, a ty czym się zajmujesz?- zapytał mój tata. Tak tak mój chłopak na pewno zrozumie co on do niego mówi.
Przetłumaczyłam chłopakowi pytanie, on mi odpowiedział i znów musiałam tłumaczyć...nie to nie miało sensu.
-em... Harry obecnie ma wolne od pracy, normalnie jeździ po całym świecie i koncertuje z chłopakami z zespołu, teraz jest w trakcie nagrywania 6 płyty.
Totalnie wszystkich zatkało i nie wiedzieli co mają powiedzieć. Modliłam się żeby ten dzień się już skończył.
Nie miałam zamiaru tam dłużej siedzieć, wróciliśmy szybko do domu a jeszcze czekała nas wycieczka do drugiej babci...

_________________________________
Czytasz = Komentarz x

.

Przepraszam za moja nie obecność, przez ostatnie pół roku brakowało mi weny i nie wiedziałam co mam pisać dalej, ale teraz wracam do was z nowymi pomysłami i dalszymi rozdziałami, mam nadzieję, że wam się będzie podobać i będzie was tak dużo jak było was kiedyś.

sobota, 22 marca 2014

#37.`Mój problem

1.09.2017, piątek
-Kochanie, zachowujesz się jak mała rozhisteryzowana dziewczynka.- mruknęłam po tym jak Harry stwierdził, że boi się spać w moim pokoju, przez liczną kolekcje plakatów na ścianie.
-Czyli jak mam na imię? Harolda?- zaśmiał się.
-Jeżeli tak to co robisz w moim łóżku?- spytałam.
-Za pewne mam zamiar spać.- odparł.
-Ale ty jesteś dziewczyną więc nie powinieneś.- zachichotałam.- Przepraszam powinnaś.
Chłopak wybuchnął śmiechem i wciągnął mnie na siebie.
-Kochanie jesteś bardzo zabawna.- ah... Harry i te jego głębokie przemyślenia.
-Sam powiedziałeś, że jesteś Harolda, a ja ci w spodnie nie patrzę.- oznajmiłam.
-Co do tego to nie jestem pewny...- zaśmiał się.
-Ten stojący pyton w twoich bokserkach mówi sam za siebie.
Zaczęliśmy się całować, znów mu uległam. Niestety nie trwało to długo, usłyszałam, że ktoś przekręca zamek w drzwiach.
-Wiedziałam, że tak będzie.- powiedziałam.
Harry został w pokoju twierdząc, że idzie spać, ja poszłam przywitać się z osobą, która przyszła.
-Cześć.- rzuciłam po wyjściu z pokoju.
-Co wy? Jeszcze nie śpicie?- zapytała moja mam. Jak dla mnie bardzo miłe przywitanie.
-Harry właśnie zasnął, a ja przyszłam do ciebie.
Usiadłyśmy sobie w kuchni jak kiedyś i sobie rozmawiałyśmy.
-Pusto tu, odkąd cię nie ma.- oznajmiła moja mama a ja nie wiedziałam co mam jej powiedzieć.
-Ale sobie radzicie.- powiedziałam.
-Tak, ale widać, że ty też sobie radzisz.- odparła.
-Mówiłam, że mi się uda.
-Jesteś szczęśliwa, a Harry jest idealny.- powiedziała.
-Mamo jestem spełniona.- mruknęłam.
-Cieszę się, że udało ci się coś osiągnąć.
-Gdyby nie wasza pomoc...
Można tak godzinami gadać, ale w końcu trzeba położyć się spać obok swojego chłopaka.
***
02.09.2017, Sobota
Gdzieś o godzinie dziewiątej obudził mnie Harry, który łaził po pokoju i się trzaskał.
-Czego szukasz?- zapytałam.
-Ładowarki.- odparł Harry.
-W walizce jej na pewno nie znajdziesz.- oznajmiłam.
Podniosłam się i poszłam podać Harry'emu ładowarkę, która była w mojej torebce.
-Zginął byś beze mnie.- zaśmiałam się.
-Być może. Odkąd cię poznałem jestem strasznie rozkojarzony.- oznajmił.
-Dlaczego? Co jest twoim problemem?- zapytałam.
-Ty nim jesteś.- bardzo chciałam się powstrzymać od komentarza, ale nie umiałam.
-Podobno z problemami najlepiej się przespać.
Chłopak pokiwał brwiami w górę i w dół.
-A tak serio, to do niczego nie dojdzie bo za ścianą jest para bardzo dorosłych ludzi.- powiedziałam.
-Aż takim napaleńcem nie jestem.- odparł.
-Tak, wiem dlatego cię kocham.- oznajmiłam wskakując na niego.
Zrobiło mi się nagle gorąco. Nie zwlekałam długo i wyszłam na balkon. Oparłam się o barierkę i podziwiałam swoje stare miasto. Po chwili poczułam, że Harry obejmuje mnie w tali i kładzie głowę na moim ramieniu. Pocałowałam go w policzek. Nagle chłopak mnie podniósł i odwrócił do siebie.
-Rozumiem, że masz zamiar mi coś powiedzieć.- stwierdziłam.
-Chcę powiedzieć coś co powtarzam od początku naszego związku.- powiedział.
-Czyli?- zapytałam.
-Jesteś piękna.- mruknął.
-Chyba nie chcesz się kłócić.- odparłam.
-Mówię prawdę.- oznajmił.
-Yhym...
-Jesteś najpiękniejszą, najlepszą dziewczyną jaką znam i mojego zdania nie zmienię.- mruknął.
Owinęłam szyję chłopaka i zaczęliśmy się całować. Staliśmy tak dłuższą chwilę.
-To jakie plany na dzisiaj?- zapytał Harry.
-Hm... Proponuje odwiedziny moich dziadków.- odparłam.
-Mam się bać?- zaśmiał się.
-Niby czego? No może są trochę straszni, ale nie ma tak źle.- mruknęłam.
-No okej.- westchnął.
-To najpierw małe śniadanie a potem pojedziemy.- oznajmiłam.
Na początek jak zaplanowałam zjedliśmy przygotowane przez moją mamę śniadanie.
-Wybieracie się gdzieś dzisiaj?- zapytała moja mam.
-Jedna babcia druga babcia...- oznajmiłam.
-A do ojca się nie wybierasz?- zmarszczyła brwi.
-Zadzwonię do babci i może tam przyjedzie tam.- oznajmiłam.
Po śniadaniu umyłam się i ubrałam w to <Klik>, potem razem z Harry'm byliśmy gotowi do wyjścia.
-Co powiesz na przejażdżkę autobusem?- zapytałam Harry'ego.
-Nie mam chyba wyjścia, nie?- odparł.
Wyszliśmy z domu i poszliśmy na przystanek.
-Mam nadzieję, że już rozumiesz dlaczego przeprowadziłam się do Londynu.- powiedziałam.
-Właśnie nie, to małe miasto, taki spokój.- odparłam.
-Spokój kochanie to ty miałeś w Holmes Chapel. Tutaj ja bym dalej nie pociągnęła, na pierwszy rzut oka wydaje się, że wszystko jest idealne, a tak na prawdę wszyscy by stąd uciekli. Ty nie widzisz tego menelstwa pod bramą, a ja bałam się wieczorami wychodzić z domu żeby ktoś mnie nie zgwałcił.- opowiedziałam.
Harry pocałował mnie a ja go mocno przytuliłam. Nagle poczułam mocny dyskomfort i miałam wrażenie, że ktoś się na nas gapi. Oderwałam się od Harry'ego i zaczęłam się rozglądać, zobaczyłam na przystanku grupkę ludzi w moim wieku i młodszych rozmawiających o nas i gapiących się. Już sobie wyobrażałam jak ten miły urlop w Polsce, zapomniałam, że tu było tyle directioners.
______________________
Czytasz = Komentarz x 

piątek, 7 marca 2014

#36.`Wohoo

01.09.2017, Piątek
Umówiłam się z dziewczynami o 17:00 pod Tesco. Wyszliśmy z mieszkania o w pół do, bo można powiedzieć, że jest kawałek. Podczas drogi opowiadałam Harry'emu o miejscach, które mijaliśmy.
-W takich momentach patrzysz ma życie innych ludzi, z innej perspektywy. Gdybym nadal tu mieszkała, gdybym nie wyjechała nadal byłabym nikim.- opowiedziałam.
-Co masz namyśli mówiąc nikim?- spytał Harry.
-Teraz czuję, że jestem spełniona i to tyle.- odparłam.
-Mówisz jakby to było coś złego.- stwierdził.
-A może to właśnie coś złego? Nie lubię o tym mówić.- oznajmiłam.
-Nerwus.- zaśmiał się szatyn. Weszłam mu "pod pachę" i się do niego w tuliłam a on pocałował mnie w czoło.
Chcąc szybko zmienić temat pokazałam chłopakowi gdzie chodziłam do szkoły podstawowej.
-U was jest tak dziwnie, inaczej niż u nas prawda?- spytał.
-Tak, sześć lat podstawówki, trzy lata gimnazjum i potem albo trzy lata Liceum albo cztery technikum.- odparłam.
To takie miłe uczucie spacerować z osobą, którą się kocha po twoim rodzinnym mieście. Uświadamiasz sobie ile musisz znaczyć dla tej osoby, że przyleciała z tobą tak daleko, a dla ciebie ona jest całym światem, a miłość do niej nie zna granic.
Gdy doszliśmy do głównej ulicy za szkołą usłyszałam, że mnie ktoś woła.
-Wiedziałam...- mruknęłam cicho.
Odwróciłam się i zobaczyłam swoje "true" przyjaciółki z pierwszej klasy gimnazjum. Pomachałam im i chciałam iść dalej, ale one musiały podejść. Od niechcenia się z nimi przywitałam, ale niestety musiałam z nimi jeszcze porozmawiać. 
-Nie przedstawisz nas?- spytała Justyna.
Spojrzałam na Harry'ego, czułam się dziwnie i coraz bardziej się zastanawiam czy na prawdę przyjazd do Polski, na to moje zadupie był dobry.
-Harry...- urwałam zdanie i wywróciłam oczyma.- To Justyna i Karolina. Wam nie muszę go przedstawiać.
Harry był tak samo zdezorientowany jak ja. Szczerze to nie miałam nic im do powiedzenia. Mogły sobie po podziwiać Harry'ego bo przecież to takie "true directioners", chociaż bardziej były zdziwione, że on ze mną w takim małym zadupiu jest.
-Czemu one się na mnie tak dziwnie patrzyły?- zapytał Harry kiedy odeszliśmy.
-Bo to takie "True Directioners".- wywróciłam oczami.- Harry... ludzie cię tu rozpoznają a są tacy złośliwi, że będziemy mieć prasę na głowie.
-Nie bój się biedzie dobrze.- uśmiecha się do mnie lekko.
-Tu jest dużo takich dziewczyn, chociaż z tego co widzę, niektóry nie dowierzają, że ty to ty.
Chłopak tego nie skomentował, ponieważ widział mój wyraz twarzy.
Powoli zaczęliśmy się zbliżać do miejsca gdzie miałam spotkać się z dziewczynami.
-Dziwnie się czuje.- oznajmił Harry.
-Dlaczego?- zmarszczyłam brwi.
-Po tych dwóch obawiam się twoich koleżanek.
-Marta i Roksana są normalne.- stwierdziłam.
-Mam nadzieję.
Przeszliśmy dużą łąkę i wyszliśmy obok Tesco. Dzieliło nas tylko kilka kroków żeby wyjść na spotkanie z dziewczynami. Gdy doszliśmy na wyznaczone miejsce dziewczyn jeszcze nie było. Stanęliśmy z Harry'm z boku  wejścia do sklepu.
-Długo będziemy czekać?- spytał mnie Harry.
-Nie, ale zauważ, że jesteśmy przed czasem.- odparłam.
Harry objął mnie w biodrach, pocałował mnie, oddałam pocałunek, pogłębiając go i tak się bawiliśmy naszymi językami.
-Dobra, dobra też cię kocham.- zaśmiałam się.
Zaczęłam się rozglądać za dziewczynami. Zauważyłam je kilka metrów od nas. Zastanawiam się dlaczego do nas nie podeszły.
Nie umiałam normalnie do nich podejść musiałam zacząć biec i rzucić się im na szyję.
-Laska straszysz.- oznajmiła Roksana.
-Też się cieszę, że cię widzę.- zaśmiałam się.- A tak w ogóle miałyście zamiar do nas podejść?
-Do was?- zmarszczyła brwi Marta. Nie umiałam się wysłowić. Po prostu popatrzyłam na Harry'ego na nie i znów na Harry'ego.
-No... Olivia się wsławia.- zaśmiał się cicho Harry.
-Cicho.- klepnęłam go w plecy.
-Czy to jest...- urwała w pół zdania Marta. Szeroko się uśmiechnęłam.
-Harry to jest Marta i Roksana, dziewczyny to jest Harry.
-Jak?-zapytała Roksana.
-Normalnie.- odpowiedziałam.
-Ale ty się z nim...całowałaś.- wow spostrzegawczość Marty.
-No tak, bo to w końcu mój chłopak.- pokazałam jej język.
Poszliśmy na ławkę żeby nie stać jak te ciule pod tesco - tam zaczęliśmy rozmawiać.
-Dlaczego nie napisałaś co u ciebie słychać?- spytała Marta.
-Właśnie, nawet nie dałaś znać, że wyjeżdżasz.- dodała Roksana.
Wypuściłam powietrze z ust.
-Przecież nie było z nami najlepiej ostatnimi czasy.- wzdycham.
-Było minęło, zapomnijmy.- powiedziała Roksana.
-Dokładnie, lepiej powiedz jak ty z nim... no...- zaśmiała się Marta.
-Jak się poznaliśmy?- nie mogłam pozwolić żeby mój chłopak siedział cały czas cicho, dziewczyny też umiały angielski trochę bo trochę, ale umiały.- Harry dziewczyny się pytają jak się poznaliśmy...
-Em... nie możesz ty powiedzieć?- spytał.
-Dobijasz.- zaśmiałam się.
-Dowiemy się czegoś czy nie?- zbulwersowała się Roksana.
-Poznaliśmy się już drugiego dnia kiedy tam byłam. To czysty przypadek, fanki go dopadły, a że wtedy padało przygarnęłam go.
Czułam, że ktoś się cięgle na nas patrzy i miałam wrażenie, że nas znaleźli, że to już koniec będzie spokojnego pobytu w Polsce.
Nie umiałam się z nimi nagadać, ale przychodzi czas kiedy trzeba się po prostu pożegnać, wrócić do domu i odpocząć po podróży.
*W domu*
-Mamy spać w tym pokoju?- spytał Harry.
-No nigdzie indziej nie mam miejsca.- powiedziałam.
-Schizy w nim dostanę.- odparł.
Zaczęłam się z niego śmiać.
-Zapewniam cię, że nie jesteś pierwszą osobą, która to mówi przed tobą było dużo innych.
Nie, to nie możliwe, że Harry Styles jest ze mną w Polsce, nie umiem w to uwierzyć, to jest zbyt piękne żeby było prawdziwe, ale na prawdę to się dzieje. Harry Styles jest ze mną w mieszkaniu w którym się wychowałam, w moim rodzinnym mieście...
______________________
Czytasz = Komentarz x

czwartek, 23 stycznia 2014

#35.`Niesamowite

31.08.2017, czwartek
Dzisiaj wreszcie od ponad miesiąca zobaczę się z rodziną. To niesamowite, nie umiem opisać co czuję. Wstaliśmy z Harry'm o dziesiątej czyli dwie godziny przed samolotem. Zjedliśmy razem śniadanie, a potem się umyliśmy. Potem jak najszybciej poszłam do garderoby żeby ubrać na siebie wybrane przeze wczoraj mnie ciuchy <Klik>.
-Widzę, że jesteś gotowa.- powiedział Harry.
-No można tak powiedzieć.- odparłam.
-Musimy za co najmniej pięć minut wyjechać, kierowca na nas czeka. - oznajmiłam.
Chłopak tak mnie poganiał, że zapomniałam o dokumentach i w ostatnim momencie się musiałam wracać.
-Zabiję cię kiedyś.- rzuciłam do Harry'ego.
-Też cię kocham.- i jak mam się na niego złościć? Zostało mi tylko go pocałować.
Oczywiście Harry i Olivia mieli wielkie wejście do samolotu  gdyż w Londynie są ogromne korki i na lotnisku przyjechaliśmy dwadzieścia minut przed wylotem.
-My i to nasze szczęście.- powiedziałam zdyszana.
-Mieć pecha to mieć pecha.- zaśmiał się szatyn.
Usiadłam wygodnie w fotelu i czekałam aż wylecimy.
-Olivia...
-Tak?- powiedziałam.
-Kocham Cię.- oznajmił i pocałował moje ramię a ja mu odparłam.
- Ja ciebie też.
***
Podróż minęła stanowczo za szybko. Za nim się obejrzałam byliśmy już w Polsce na lotnisku. Olivia, bardzo inteligentnie od razu przestawiła się na Polski i do Harry'ego mówiła po Polsku.
-Olivia no weź, ja wiem, że to powietrze tak na ciebie działa, ale weź mów do mnie po angielsku.- on powinien melisę na uspokojenie pić.
-Przepraszam no.- powiedziałam.
Wpakowaliśmy się do taksówki, wtedy też postanowiłam poinformować moją mamę, że jestem w Polsce i za pond pół godziny powinnam być u nich w domu - nie wspominałam jej nadal nic o Harry'm, nadal nie jest świadoma, że "układam" sobie z kimś życie.
-Harry jak będziesz chciał to nie będziemy spać u mnie tylko pójdziemy do hotelu.
-Olivia!!!- wydarł się na mnie Harry, a ja uświadomiłam sobie, że znów nawijam do niego po Polsku.
-Kochanie, nie złość się. Przepraszam.- tak mi było głupio, a w lusterku widziałam jak kierowca się z nas śmiał.
-Oj kochanie kochanie. Powiedz mi co do mnie mówiłaś?
-Jak będziesz chciał to przeniesiemy się do hotelu.- powtórzyłam, tym razem zrozumiale dla niego.
-Ej, nie bierz mnie za nie wiadomo kogo, wystarczy mi, że będziesz ty.- mówiłam już, że on jest cudowny?
Gdy dojechaliśmy na miejsce moje serce zaczęło walić jak oszalałe, a Harry musiał sobie zrobić zdjęcie z kierowcą, który go rozpoznał - zapowiada się ciekawy urlop wspominając ile directioners tu mieszka, chociaż przecież to niemożliwe żeby pan Styles przyjechał na takie zadupie.
Stojąc i czekając na Harry'ego przypomniały mi się wszystkie lata spędzone na tym osiedlu.
-Za nim wejdziemy...- zaczęłam.
-Musisz?!- zaśmiał się Harry.
-Tak, a wiec słuchaj.- odparłam.
-Dobrze kochanie.- powiedział.
-A więc po pierwsze to jest dwupokojowe mieszkanie, mała łazienka i kuchnia, po drugie w moim pokoju można dostać schizy.- chłopak zaczął przewracać oczami na moje zrzędzenie.- I po trzecie jak się zgodziłeś tam spać to mam małe łóżko.
Nic innego go nie zdziwiło jak mój schizowy pokój.
-A czemu taki schizowy?-poraz 689526351562 się pyta.
-Jak wejdziesz na górę to się dowiesz.- zaśmiałam się.
Stanęliśmy przed drzwiami mojego starego mieszkania. Harry'ego czekały chyba ciężkie dni - będzie rozmawiał tylko ze mną, ewentualnie z moją ciocią jak do niej pojedziemy. Tak odbiegając od tematu to czekaliśmy pięć minut za nim ktoś łaskawie nam otworzy.
-Olivia?- to było dziwne, dzwoniłam do mojej mamy.
-Dzwoniłam przecież mamo.- powiedziałam.
-Myślałam, że sobie żartujesz.
-Nie cieszysz się, że mnie widzisz?- spytałam. Nie oczekiwałam na odpowiedź moja mama się na mnie wręcz rzuciła.
-Mamo, to jest Harry, mój chłopak.- oznajmiłam pokazując na Harry'ego stojącego za mną. oja mama za nie mówiła, bo jeżeli wchodzi choć raz w tygodniu do mojego pokoju to patrzy na Harry'ego.-Harry moja mama.
-Miło mi.- powiedział jednak moja mama nie błyszczy Angielskim.
-Miło mu.- przetłumaczyłam.
-Mi również.- co ja tłumacz?
-Jej też.
Weszliśmy do środka i po tym jak rozebraliśmy się z odzieży wierzchniej przeszyliśmy do pokoju dziennego gdzie był partner mojej mamy.
Nie wiedziałam jak się zachować, to niby moja rodzina, ale pierwszy raz byłam w domu z Harry'm, z chłopakiem, który w ogóle nie wie co się do niego mówi. Jednak miałam z tego wielką satysfakcję, bo moja mama patrzyła się na mnie i na tulącego się do mnie Harry'ego z dumą.
***
Niestety jak bardzo moja mama chciała poświęcić nam czas to musiała iść do pracy na szczęście tak jak Andrzej - tak wiem uwielbiam tego człowieka. Harry pierwszy raz ma okazję wejść do mojego pokoju.
-Harry tylko się nie przestrasz.- powiedziałam.
-Nie może być tragicznie.
Otwarłam drzwi i wpuściłam tam Harry'ego. Rozejrzał się do o koła po czym stwierdził.
-Nie spodziewałem się tylu moich twarzy, te plakaty tyle widziały.- zaśmiał się.
-Bardzo śmieszne.
-Pociesze cię, gorzej być nie mogło.- powiedział.
-Dziękuję bardzo.- pokazałam mu złośliwie język.
-A co masz zamiar robić?- spytał.
-Rozpakować się i może oblecieć swoje koleżanki.- odparłam.
- I ja mam iść z tobą?
-Nie, za mną.
Wzięłam szybki "prysznic", potem lekko się pomalowałam, a następnie ubrałam w to <Klik>. Gdy już byłam w pełni gotowa zadzwoniłam do Patrycji żeby się z nią spotkać, w końcu nie widziałam się z nimi dwa miesiące - tęskniłam za tą wariatką.
__________________
Czytasz = Komentarz xx

sobota, 18 stycznia 2014

#34.` Lepiej grzeszyć i żałować, niż żałować, że się nie zgrzeszyło.

30.08.2017, Środa
Obudziło mnie trzaskanie mojego telefonu pod poduszką. Spojrzałam na niego i okazało się, że dzwoni David. Rzecz jasna ja jak to ja nie odebrałam. Pośpiesznie spojrzałam na zegarek sprawdzić ile snu mi zostało. Niestety nic nam nie zostało a wręcz przeciwnie pół godziny temu powinniśmy wstać. Jak poparzona zebrała się z łóżka, obudziłam Harry'ego i poleciałam na dół zobaczyć czy Marika wstała, jednak moja przyjaciółka również nie wstała na czas. Z tego powodu musiałam zrobić jej wjazd na pokój.
-Ej wstawaj za pół godziny masz być na lotnisku!- wydarłam się, a po chwili za kołdry wyszła Marika i...i... no właśnie i Anton. Zatkało mnie momentalnie.
-Ja przepraszam bardzo, ale za pół godziny musicie być co najmniej na odprawie a z tego co wiem są korki w mieście.- oznajmiłam.
Jak ich widziałam w łóżku tak nagle zaczęli biegać po pokoju z kąta w kąt. Postanowiłam, że nie będę im przeszkadzać tylko sama się przebiorę. Na szybko się umyłam i pomalowałam, następnie ubrałam na siebie to <Klik>, a potem wszyscy w czwórkę zeszliśmy na dół do samochodu.
Moja przyjaciółka była w niebo wzięta tym wszystkim, a ja nie umiałam uwierzyć, że nie będzie jej przy mnie. Przyjaźnimy się trzynaście lat, nie jedno razem przeżyłyśmy, jesteśmy bliżej niż nie jedne siostry i w dodatku znamy się bardziej niż łyse konie.
Gdy dojechaliśmy na miejsce trzeba było się pożegnać, a jak już wiadomo żegnanie nie jest moją mocną stroną.
-Tylko wiesz tam grzecznie...- zaśmiałam się.- Kocham Cię wariatko moja.
-Ja ciebie też. Chyba jeszcze kiedyś się spotkamy?- powiedziała.
-Mam nadzieję, chyba trzeba będzie odwiedzić Szwecję.- odparłam.
Przytuliłyśmy się i powiedziałam kilka słów na pożegnanie i każdy musiał iść w swoją stronę. Nie umiałam ukrywać swoich emocji i na samym wyjściu się popłakałam.
-Ej, kochanie to nie koniec świata, jeszcze nie raz się zobaczycie.- pocieszył mnie Harry.
-Wiem, ale to trudne.- oznajmiłam.
-Będzie dobrze.- odparł szatyn.
Cieszyłam się, że Harry był ze mną w takich chwilach.
-Kocham Cię.- powiedziałam.
-Hm... Ja ciebie bardziej.
Czy mam się  na niego obrazić? Bo chyba tak.
-Harry? Harry? Chyba chcesz sobie nagrabić.- zaśmiałam się.
-Miałaś mnie pocałować.- cóż za skromność.
Pojechaliśmy do domu Harry'ego żeby mógł się spakować na jutro. Chłopak wiedział co ma zabrać więc nawet nie minęła godzina kiedy byliśmy z powrotem u mnie w mieszkaniu - praktycznie, bo nie praktycznie staliśmy w holu, ponieważ zatrzymał nas David.
-Czemu nie odbierasz ode mnie telefonu?- spytał.
-Bo mam taki kaprys.- odparłam miałam zamiar iść, ale nie umiałam powstrzymać się od dopowiedzenia kilku słów.- A ty jak i twoja przyjaciółeczka nie doprowadzicie do rozpadu naszego związku, nie weźmiecie nas na litość.
-Żeby nie było, że nie próbowałem Cię ostrzec.- on jest głupi czy głupi?
-Lecz się!- tylko tyle miałam do powiedzenia.
Boże dlaczego muszę to znosić? On jest głupi, chory umysłowo, nie zrównoważony psychicznie, idiota i chyba nie pocieszony tym, że nie wybrałam jego a Harry'ego.
-Może dokończymy to co przerwała nam Marika wczoraj?- zaproponował mój chłopak.
-Mówiłam Ci kiedyś, że jesteś straszny napaleniec?- zapytałam.
-Nie, ale na wszystko jest czas.- zaśmiał się.- To co przyjmiesz moją propozycje?
-Hm... tobie się nie odmawia.- odparłam.
Zaczęliśmy się całować. Po chwili Harry położył mnie na kanapie i zaczął rozbierać. To był jeden z tych delikatniejszych stosunków. Chłopak delikatnie pozbył się moich ubrań , całował mnie i dotykał. Nie robił nic na odwal, wchodził we mnie równie delikatnie jak pozostałe czynności. Po jakimś czasie zatrzymał się a ja mu kazałam położyć się po to żebym mogła mu "zrobić dobrze".
-Jesteś cudowna.- oznajmił chłopak.
-Ma się tą wprawę.- zaśmiałam się.- Tylko dzięki tobie.
Usiadłam na nim rozkroczem i zaczęłam się z nim całować. Nie wiem jak on to robi, ale jest coraz lepszy.
Niestety to co dobre szybko się kończy. Nasz cudowny stosunek przerwał dzwonek do drzwi.
-Kto znów?!- wydarłam się.
Wciągnęłam na siebie majtki i t-shirt Harry'ego. Poszłam otworzyć. Przed drzwiami stała Cornelia.
-Co się stało?- spytałam.
-Wiedzę, że nie w porę.- odparła zmierzając mnie wzrokiem.
-Jak już przerwałaś to mów co chcesz?- powiedziałam.
-Bo ty masz te takie kremowe szpilki? Chciałam zapytać czy najwyżej mogłabym je pożyczyć?
-Jasne, że możesz czekaj przyniosę ci je.- odparłam.
Weszłam do mieszkania po buty.
-Kto to ?- zapytał Harry.
-Cornelia, buty chce pożyczyć.- oznajmiłam.
Poleciałam na górę po buty a potem przekazałam je dziewczynie.
-Dzięki, jutro ci je oddam.
-Yh... jutro wyjeżdżam do Polski na jakiś czas.
-No spoko to jak wrócisz to będziesz je miała z powrotem.
Porozmawiałam z nią jeszcze chwilę i potem wróciłam do Harry'ego.
-To co wracamy do...?
-Nie, obiad trzeba zrobić.- pokazałam mu język.
Jak powiedziałam tak zrobiłam. Harry tylko zaczepiał mnie i całował w wolnej chwili. Nie rozgotowywałam się zbytnio. Wrzuciłam tylko kotleta na patelnie, do tego Harry upiekł ziemniaki - czyli szybki obiad.
Gdy zjedliśmy Harry zaproponował obejrzenie jakiegoś filmu a ja jak to ja nie umiem mu odmówić zgodziłam się.
Na sam koniec dnia wykąpałam się i dopakowałam jeszcze kilka potrzebnych rzeczy.
_____________________
Czytasz = Komentarz xx

piątek, 10 stycznia 2014

#33.` Żeby coś osiągnąć musisz walczyć, a nie od razu się poddać.

29.08.2017,wtorek
Przewróciłam się na drugi bok żeby móc przytulić Harry'ego, ale czekała na mnie niespodzianka w postaci braku Harry'ego. Wstałam i weszłam do łazienki myśląc, że może go tam znajdę jednak się pomyliłam. Postanowiłam, że zobaczę na dole. Zajrzałam do wszystkich pomieszczeń w tym pokoju Marki, której  również nie było. Zostało mi tylko zadzwonić do mojego chłopaka. Poszłam do siebie do góry po telefon i wybrałam numer Harry'ego. Po chwili usłyszałam wibracje dochodzące ze stolika nocnego. Spojrzałam na niego a tam telefon Harry'ego i moje zdjęcie wyświetlające się.
-Boże co się dzieję z tymi ludźmi?- wymamrotałam pod nosem.
Martwiłam się trochę, ale pomyślałam, że jeżeli zostawił telefon to może by za niedługo.
Weszłam do łazienki, umyłam się i przebrałam się w to <Klik>. Następnie zeszłam na dół zrobić śniadanie, które potem zresztą zjadłam.
Minęła godzina a Harry'ego dalej nie było, już nie wiedziałam co mam robić. Londyn jest taki wielki żeby go poszukać. Nagle usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. Poleciałam jak poparzona myśląc, że to Harry i tym razem się nie pomyliłam .
-Gdzieś ty był?- wiem, bardzo miłe przywitanie.
-A budzi?- mówiłam.
-Odpowiedz a może ci dam.- zaśmiałam się.
-Musiałem coś załatwić.- oznajmił.
Podeszłam do niego i go pocałowałam.
-Następnym razem zabierz ze sobą telefon.- powiedziałam.
-Okej, po prostu zapomniałem.- odparł.
-No już okej.
Chłopak usiadł sobie w salonie, a ja mu podałam wcześniej zrobione przeze mnie śniadanie.
-Co byłeś załatwić jeżeli można wiedzieć?- zapytałam.
-Właśnie. Byłem pewien, że jak wrócę to będziesz spała i chciałem ci zrobić niespodziankę.
Chłopak wstał i poszedł do przedpokoju. Po chwili wrócił z kopertą.
-Wiem, wiem mówiłaś mi wczoraj, ale nie umiałem się powstrzymać.- już wiem wszystko.
-Harry zabić?- zapytałam.
-Wiem jak chciałaś się zobaczyć z mamą. Nie umiem patrzeć jak jesteś smutna.- jaki on słodki, ale to nie zmienia faktu, że bym go najchętniej udusiła.
-Facet, co ja z tobą mam?- zaśmiałam się.- Ale jeżeli jesteś już taki mądry to jedziesz ze mną.
Chłopak sięga do tylnej kieszeni i wciąga drugi bilet. Z radości się rzuciłam mu na szyję całując go namiętnie w usta.
-Kocham Cię i zrobię wszystko żeby było nam dobrze.- oznajmił chłopak. Znów się całowaliśmy tylko tym razem Harry się rozpędził i położył się ze mną na kanapie. W tym samym czasie do domu wróciła Marika.
-Oj przepraszam.- powiedziała dziewczyna. Harry szybko się ze mnie podniósł i stanął na sztywne nogi.
-Kobieto co się z tobą działo?- spytałam.
-eee...
-To ja pójdę na górę.- Harry, ten już wiedział co jest grane.
Zaczęłyśmy się śmiać z Mariką.
-To jak tam randka z Antonem?- spytałam kiwając brwiami w górę i w dół.
-Przyśpieszyliśmy trochę i poszliśmy o duży krok do przodu.- chyba dobrze zrozumiałam.
 -Jesteście razem?
-Nie wiem nie pytał o to, ale hmm... spałam z nim?- co? o.O
-Jasne? Jaja se robisz?- powiedziałam.
-No nie, serio gadam.
-No to na co czekasz? Opowiadaj co i jak.
-No okej... A więc zjedliśmy kolację a potem wybraliśmy się na spacer. W połowie drogi drogi złapała nas okropna ulewa, przemokłam do suchej nitki. Anton zaproponował, że pójdziemy do jego apartamentu gdzie miałam się wysuszyć.- zapowiadało się nieźle.- Na miejscu Anton rzucił mi szlafrokiem, ręcznikiem i kazał wziąć mi prysznic.
-Marika to ty?- to było do niej nie podobne.- Szalejesz. Opowiadaj dalej!
-Posłuchałam go i poszłam. Gdy wyszłam rozmowa zaczęła nam się kleić a ja byłam coraz bliżej niego. Koniec końcem doszło do takiego etapu rozmowy,że zeszło na związki i jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy się całować, potem rozbierać aż doszło do zbliżenia.- moja przyjaciółka i takie szaleństwo? To aż nie możliwe.
-To co z wami teraz?- zapytałam.
-No jutro wyjeżdżamy do Szwecji, nie wiem co tam będzie. To wszystko dzieje się tak szybko, ale ja go na prawdę kocham.- oznajmiła.
-Oj... Marika, Marika.
-A z wami co?- spytała.
-Po jutrze lecimy do Polski.- odparłam.
-Serio?
-Harry się uparł.
-To ja już widzę minę tych wszystkich dziewczyn z miasta.- zaśmiała się.- A zwłaszcza Klaudii, przecież Larry nadal jest prawdziwy, po mimo, że Lou planuje ślub.
-Tak a ja zapewne wpakowałam się w ustawkę. To będzie dobre, a Harry zobaczy jak żyłam.- powiedziałam.- Z jednej strony boję się trochę, przecież mam mu całą rodzinę przedstawić.
-Oj nie martw się, będzie dobrze. Przecież zawsze jest dobrze, bo to my te, które nigdy się nie poddają.
-Tyle lat, tyle łez, tyle nie przespanych nocy...- nie dokończyłam.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Marika poszła otworzyć - usłyszałam męski głos więc poszłam na górę do Harry'ego.
-Chyba trzeba się spakować.- powiedział szatyn.
-To chodź, tylko zauważ, że moje niektóre rzeczy są popakowane w kartony.- odparłam.
-Cii.- zaśmiał się.
Resztę dnia spędziliśmy w garderobie na śmianiu się, pływaniu w moich ciuchach i rozpakowywaniu ich, wydurnianiu się i pakowaniu. Jutro powtórka tylko u Hazzy w domu.

_______________________
Czytasz = Komentarz xx

czwartek, 2 stycznia 2014

#32.(...)Następnego dnia będziesz ze mną, będzie się obok mnie budziła...

28.08.2017, Poniedziałek
Marika zaczyna się pakować, a ja nie wiem gdzie mam się podziać. Z Harry'm plątamy się po domu, z kąta w kąt bo nie wiem co mam robić. Za oknem ulewa. Może jak przestanie padać pójdziemy się gdzieś przejść.
-Olivia!- wydarła się za mną Marika.
-Ile ona będzie się jeszcze tak darła?- spytał Harry.
-Nie wiem.- odparłam.
Weszłam do jej pokoju chaos coś co podchodzi pod armagedon.
-Co znów?- zapytałam od nie chcenia.
-Anton do mnie zadzwonił.- oznajmiła.
-I co?
-Umówił się ze mną?
-A co z Niall'em?
-To nie ma sensu. Nie byliśmy nawet razem.- nie będę tego komentować.
-Kiedy idziesz na tą randkę?
-O dwudziestej umówiliśmy się w parku.- powiedziała.
-To powodzenia. Dobra pakuj się, ja wracam do Hazzy.- odparłam.
Wróciłam do siebie, do Harry'ego.
-Co chciała?- spytał.
-Ma swoje problemy.- zaśmiałam się.
-Cała Marika. Kochanie skoro już tak pada to może się wykąpiemy razem?- zaproponował.
-Ty i te twoje fantazje.
-Idziemy czy nie?- ah... on se taki niecierpliwy.
-No idziemy, idziemy.
-I takiej odpowiedzi oczekiwałem.
Zamknęliśmy się w łazience na trzy spusty. Harry zabrał się za przygotowywanie wody, a ja w tym czasie się rozbierałam.
-Może Ci pomogę?- zaproponował.
-Kochanie, poradzę sobie mam swoje rączki.- zaśmiałam się i weszłam do wanny bo byłam już naga.
-Ja bym nie pogardził taką pomocą.- powiedział śmiejąc się. Chłopak podszedł do wanny a ja namiętnie się z nim całując pozbyłam się jego ubrań.
-Każda kąpiel powinna tak wyglądać.- oznajmił wchodząc do wanny.
Siedzieliśmy na przeciwko siebie, nasze nogi były splecione a w ręku mieliśmy kieliszki z czerwonym winem.
-Chcesz tutaj sama mieszkać?- a ten znów swoje.
-Tak, czemu nie?- zapytałam.
-Nie ma nikogo, masz tu pusto, byłabyś bez nikogo.- odparł.
-No trudno, zdarza się.- powiedział.- Będziesz do mnie przyjeżdżał.
-Olivia, nie daj się dużej na mawiać.- uwielbiam ten jego proszący ton.
-Ulży ci jak się zgodzę?-  zapytałam całkiem poważnie.
-Tak, będę pewniejszy.- o co mu chodzi?
-Czego?
-Że następnego dnia będziesz ze mną, będzie się obok mnie budziła, że nic nie stanie między nami.- to było takie słodkie.- Chcę żebyś była bezpieczna.
Nie umiałam mu odmówić, już za bardzo nalegał.
-Harry, no dobrze zamieszkamy razem.
Chłopak mnie przytulił i zaczęliśmy się całować.
Po godzinnej kąpieli, otuliliśmy się ręcznikami i poszliśmy się położyć. Oglądaliśmy jakiś daremny film, chyba był taki nudny, że u spał mi chłopaka.  Z tego powodu, że on spał poszłam pomóc Marice w przygotowaniach do randki. Coś mi się wydaje, że zapowiada się powtórka z rozrywki (czt. Ja i Harry).
***
Harry się obudził po kilku godzinach. Marika się szykuje do randki z Antonem, a ja z moim chłopakiem co? Grzejemy dupę w salonie przed telewizorem.
-Tak dla odmiany może gdzieś byśmy wyszli?- spytałam.
-W taką pogodę? Jakoś mi się nie widzi.- powiedział
-Przestało padać, a choćby nawet to z cukru nie jesteśmy.- odparłam.
-Wolałbym coś innego.- zaśmiał się.
- O nie, nie, nie!! Była kąpiel, a co za dużo to niezdrowo.- oznajmiłam, pokazując mu język.
-No ej...
-Nie ej tylko idziemy.  Zresztą jak nie chcesz to idę sama.
-No niech ci będzie.- uwielbiam takie rozmowy.
Poszliśmy na górę się ubrać. Olivia oczywiście dylemat ten co zawsze nie wiedziałam co mam wybrać, ale ma wspaniałego chłopaka, który jej pomógł. Harry wybrał mi to <Klik>.
Gdy byłam już gotowa wyszliśmy z domu i zaczęliśmy kierować się w stronę parku - tam gdzie się poznaliśmy.
-Kiedy się do mnie wprowadzisz?- zapytał.
-Marika wyjeżdża po jutrze, wtedy będę o tym myśleć.- oznajmiłam.
-Ale chyba nie chcesz się wycofać?
-Obiecałam? Obiecałam, słowa dotrzymam. Chyba, że ty...- nie dokończyłam.
-Nawet nie zaczynaj.- zatrzymaliśmy się.- Kocham Cię no.
-Ja ciebie też kocham, ale wiesz.- powiedziałam.
Tę o to cudowną chwilę przerwał mój telefon - dokładnie dzwoniła do mnie moja mama.
-Przepraszam, Harry.- niestety musiałam odebrać.- Słucham?
-Cześć, córuś.- wow nie ma to jak słyszeć głos matki po kilku tygodniach.- Co tam u ciebie?
-A jakoś leci, rozwijam się.- zachichotałam.- A u was?
-Pracujemy, więcej nas nie ma w domu niż jesteśmy.- powiedziała.- Pusto bez ciebie.
-Oj, mamo musicie się przyzwyczaić.- odparłam.
-Ciężko nam to przychodzi. Wszyscy o ciebie pytają. - boże mało brakowało i bym się popłakała.- Nie wybierasz się do Polski?
-Mamuś, jak bardzo bym chciała to nie wiem czy się uda, na razie nie mam nic zaplanowanego, ale chodzi o ten nieszczęsny bilet.- oznajmiłam.
-Wiem, wiem.
Bardzo bym chciała lecieć choć na kilka dni do Polski, ale najpierw muszę zacząć zarabiać - na razie nie mogę na coś takiego liczyć.
Nie rozmawiałam z moją mamą za długo gdyż nie chciałam jej naciągać na rachunek, minuta rozmowy kosztuje około czterech złotych.
-Stało się coś?- spytał Harry.
-Nic się nie stało. To moja mama po prostu za mną tęskni i chciałaby żeby przyjechała do Polski.- oznajmiłam.
-Co jej powiedziałaś?
-Na razie nie mogę, mam ograniczone środki na kącie.- powiedziałam.
-A jakbym...- ja już wiem co mu po głowie chodzi.
-Nie, Harry nie zgadzam się.
-Dlaczego?- zapytał.
-Zapomnij o tym.- odparłam.
-Najpierw powiedz mi dlaczego.- jak on nalega.
-Eh... bo za dużo tego. Mam z tobą zamieszkać, to wszystko co dla mnie zrobiłeś przez ten okres, nie mogę wiecznie na tobie polegać.
-Olivia no!- normalnie jak do osła.
-Nie i to jest moje ostatnie słowo w tej sprawie.
Chłopak już potem nie odzywał się w tej sprawie. Pospacerowaliśmy trochę po parku, a potem wróciliśmy do domu.
-Dalej będziesz się na mnie złościła?- zapytał.
-Nie umiem być na ciebie zła, ale nie zaczynaj więcej ze mną.- powiedziałam.
-Ale kochanie no!- cóż za upierdliwy człowiek.
-Harry!- wydarłam się.
-Oj nie złość się.- odparł i wciągnął mnie na siebie. Zaczęliśmy się całować. Chłopak trochę się rozpędził i chciał mnie rozebrać.
-Stop, stop, stop.
-Olivia proszę.
-Nie tym razem.- powiedziałam.
Ciężko było mi odmówić, ale niestety są pewne sprawy u kobiet, które mnie ograniczają.
Nie wiedzieliśmy co mamy robić więc po dłuższej namowie chłopaka zgodziłam  się na spakowanie części moich rzeczy.
__________________
Czytasz = Komentarz xx