sobota, 18 stycznia 2014

#34.` Lepiej grzeszyć i żałować, niż żałować, że się nie zgrzeszyło.

30.08.2017, Środa
Obudziło mnie trzaskanie mojego telefonu pod poduszką. Spojrzałam na niego i okazało się, że dzwoni David. Rzecz jasna ja jak to ja nie odebrałam. Pośpiesznie spojrzałam na zegarek sprawdzić ile snu mi zostało. Niestety nic nam nie zostało a wręcz przeciwnie pół godziny temu powinniśmy wstać. Jak poparzona zebrała się z łóżka, obudziłam Harry'ego i poleciałam na dół zobaczyć czy Marika wstała, jednak moja przyjaciółka również nie wstała na czas. Z tego powodu musiałam zrobić jej wjazd na pokój.
-Ej wstawaj za pół godziny masz być na lotnisku!- wydarłam się, a po chwili za kołdry wyszła Marika i...i... no właśnie i Anton. Zatkało mnie momentalnie.
-Ja przepraszam bardzo, ale za pół godziny musicie być co najmniej na odprawie a z tego co wiem są korki w mieście.- oznajmiłam.
Jak ich widziałam w łóżku tak nagle zaczęli biegać po pokoju z kąta w kąt. Postanowiłam, że nie będę im przeszkadzać tylko sama się przebiorę. Na szybko się umyłam i pomalowałam, następnie ubrałam na siebie to <Klik>, a potem wszyscy w czwórkę zeszliśmy na dół do samochodu.
Moja przyjaciółka była w niebo wzięta tym wszystkim, a ja nie umiałam uwierzyć, że nie będzie jej przy mnie. Przyjaźnimy się trzynaście lat, nie jedno razem przeżyłyśmy, jesteśmy bliżej niż nie jedne siostry i w dodatku znamy się bardziej niż łyse konie.
Gdy dojechaliśmy na miejsce trzeba było się pożegnać, a jak już wiadomo żegnanie nie jest moją mocną stroną.
-Tylko wiesz tam grzecznie...- zaśmiałam się.- Kocham Cię wariatko moja.
-Ja ciebie też. Chyba jeszcze kiedyś się spotkamy?- powiedziała.
-Mam nadzieję, chyba trzeba będzie odwiedzić Szwecję.- odparłam.
Przytuliłyśmy się i powiedziałam kilka słów na pożegnanie i każdy musiał iść w swoją stronę. Nie umiałam ukrywać swoich emocji i na samym wyjściu się popłakałam.
-Ej, kochanie to nie koniec świata, jeszcze nie raz się zobaczycie.- pocieszył mnie Harry.
-Wiem, ale to trudne.- oznajmiłam.
-Będzie dobrze.- odparł szatyn.
Cieszyłam się, że Harry był ze mną w takich chwilach.
-Kocham Cię.- powiedziałam.
-Hm... Ja ciebie bardziej.
Czy mam się  na niego obrazić? Bo chyba tak.
-Harry? Harry? Chyba chcesz sobie nagrabić.- zaśmiałam się.
-Miałaś mnie pocałować.- cóż za skromność.
Pojechaliśmy do domu Harry'ego żeby mógł się spakować na jutro. Chłopak wiedział co ma zabrać więc nawet nie minęła godzina kiedy byliśmy z powrotem u mnie w mieszkaniu - praktycznie, bo nie praktycznie staliśmy w holu, ponieważ zatrzymał nas David.
-Czemu nie odbierasz ode mnie telefonu?- spytał.
-Bo mam taki kaprys.- odparłam miałam zamiar iść, ale nie umiałam powstrzymać się od dopowiedzenia kilku słów.- A ty jak i twoja przyjaciółeczka nie doprowadzicie do rozpadu naszego związku, nie weźmiecie nas na litość.
-Żeby nie było, że nie próbowałem Cię ostrzec.- on jest głupi czy głupi?
-Lecz się!- tylko tyle miałam do powiedzenia.
Boże dlaczego muszę to znosić? On jest głupi, chory umysłowo, nie zrównoważony psychicznie, idiota i chyba nie pocieszony tym, że nie wybrałam jego a Harry'ego.
-Może dokończymy to co przerwała nam Marika wczoraj?- zaproponował mój chłopak.
-Mówiłam Ci kiedyś, że jesteś straszny napaleniec?- zapytałam.
-Nie, ale na wszystko jest czas.- zaśmiał się.- To co przyjmiesz moją propozycje?
-Hm... tobie się nie odmawia.- odparłam.
Zaczęliśmy się całować. Po chwili Harry położył mnie na kanapie i zaczął rozbierać. To był jeden z tych delikatniejszych stosunków. Chłopak delikatnie pozbył się moich ubrań , całował mnie i dotykał. Nie robił nic na odwal, wchodził we mnie równie delikatnie jak pozostałe czynności. Po jakimś czasie zatrzymał się a ja mu kazałam położyć się po to żebym mogła mu "zrobić dobrze".
-Jesteś cudowna.- oznajmił chłopak.
-Ma się tą wprawę.- zaśmiałam się.- Tylko dzięki tobie.
Usiadłam na nim rozkroczem i zaczęłam się z nim całować. Nie wiem jak on to robi, ale jest coraz lepszy.
Niestety to co dobre szybko się kończy. Nasz cudowny stosunek przerwał dzwonek do drzwi.
-Kto znów?!- wydarłam się.
Wciągnęłam na siebie majtki i t-shirt Harry'ego. Poszłam otworzyć. Przed drzwiami stała Cornelia.
-Co się stało?- spytałam.
-Wiedzę, że nie w porę.- odparła zmierzając mnie wzrokiem.
-Jak już przerwałaś to mów co chcesz?- powiedziałam.
-Bo ty masz te takie kremowe szpilki? Chciałam zapytać czy najwyżej mogłabym je pożyczyć?
-Jasne, że możesz czekaj przyniosę ci je.- odparłam.
Weszłam do mieszkania po buty.
-Kto to ?- zapytał Harry.
-Cornelia, buty chce pożyczyć.- oznajmiłam.
Poleciałam na górę po buty a potem przekazałam je dziewczynie.
-Dzięki, jutro ci je oddam.
-Yh... jutro wyjeżdżam do Polski na jakiś czas.
-No spoko to jak wrócisz to będziesz je miała z powrotem.
Porozmawiałam z nią jeszcze chwilę i potem wróciłam do Harry'ego.
-To co wracamy do...?
-Nie, obiad trzeba zrobić.- pokazałam mu język.
Jak powiedziałam tak zrobiłam. Harry tylko zaczepiał mnie i całował w wolnej chwili. Nie rozgotowywałam się zbytnio. Wrzuciłam tylko kotleta na patelnie, do tego Harry upiekł ziemniaki - czyli szybki obiad.
Gdy zjedliśmy Harry zaproponował obejrzenie jakiegoś filmu a ja jak to ja nie umiem mu odmówić zgodziłam się.
Na sam koniec dnia wykąpałam się i dopakowałam jeszcze kilka potrzebnych rzeczy.
_____________________
Czytasz = Komentarz xx

2 komentarze:

  1. Genialny :D Czekam na next. :)
    Zapraszam do mnie : http://story-of-my-life-harry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. super :D daj następny, pliiiis ;*
    i zapraszam do mnie :) http://you-and-i-forever-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń